sobota, 19 kwietnia 2014

"O Fuck" - 20.04

Misie :* Kolejna część, łapcie <3 Już niedługo was zaskoczymy ^^ lubicie erotyczne klimaty, hm? :p No i komentujcie! Bo ciepło się na sercu robi, o ile w ogóle je mam xD... Miłego czytania <3 Wesołych świąt i mokrego jajca! :p życzy Truff i Asiok i pilnujcie się, bo my o mało nie zostałyśmy zgwałcone przez barana i kurczaka, kiedy to pisałyśmy xD * Oczami Jagody* Siedziałam i rozmyślałam w pokoju. Nagle usłyszałam krzyk Krystiana. Wołał coś do Majki, aby się zatrzymała. Potem już tylko głośny dźwięk klaksona ciężarówki. „O Fuck” pomyślałam i szybko podbiegłam do okna modląc się, aby moje domyślenia się nie sprawdziły. A jednak… Upadłam na kolana i zaczęłam cicho łkać.. Szybko jednak podniosłam się po czym ruszyłam w kierunku wyjścia.. To zaszło już za daleko.. Oni nie mogą tu być. Chwyciłam swoją czarną kurtkę , zarzuciłam kaptur na głowę i ruszyłam w kierunku dobrze im znanego miejsca…. Pewnie mnie za to znienawidzą, ale… No właśnie pozostaje tylko jedno ale.. Przed moimi oczami ukazało się dwumetrowe ogrodzenie na końcu zakończone drutem kolczastym. „ Co ja robię?” pomyślałam i ruszyłam w kierunku odrapanego szaro-żółtego budynku. Stałam przed drzwiami i czekałam, myślałam, a może to zły pomysł ich tu wysyłać. Nagle zauważyłam czerwone BMW należące do Marcina.. Co on tu kurwa robi. Chyba jednak zmieniłam zdanie, aby ich z powrotem tu ściągnąć.. Coś tu śmierdzi i wcale nie chodzi o te obleśne kontenery na śmieci. Ukryłam się za rogiem ściany, bo zorientowałam się w ostatniej chwili, że Marcin i jakaś kobieta wychodzą.. Skądś znam tą babę, ale skąd.. Ciemne długie włosy, długi wąski nos i ciemne okulary na pół twarzy do tego zgrabna sylwetka i dość wysoka. Gdzieś ją już widziałam tylko gdzie… - Dzięki za pomoc – odezwała się szatynka. - Nie ma za co, ja zawsze jestem skłonny do pomocy. - Tak nie tylko do pomocy – Od słuchania ich wywodów robiło mi się nie dobrze. Przestałam słuchać o czym tam ględzą, ale po chwili nastała dziwnie ciągnąca się cisza. Spojrzenie w ich stronę było moim największym błędem. -Ona przyssała się do niego jak pijawka – podskoczyłam i szybko odwróciłam się do nowo przybyłej dziewczynki. Ta tylko zachichotała – Zawsze tu przyjeżdża od kiedy pamiętam – powiedziała. - Naprawdę? – zdziwiła mnie ta informacja - No tak ta kobieta.. Zawsze tu przyjeżdża i to z nim najczęściej tylko, że on pozostaje w samochodzie a ona idzie i dopytuje się o niejaką Majkę.. Nikt jednak nigdy nie chce jej udzielić odpowiedzi. Podobno to jej matka.. Takie krążą plotki. - A Majka co o tym sądzi? - Jej tu praktycznie nie ma.. Nie rozmawia z nikim tylko z Krystianem .. No, ale podobno – dziewczynka zbliżyła się do mnie i zaczęła szeptać – przeleciała się już z każdym – na te słowa się zaśmiałam. - A ty co tu robisz przecież nie możecie teraz wychodzić.. – Dziewczynka wskazała palcem na okno.. - To mój pokój. Tak właśnie siedziałam i podziwiałam te „przepiękne krajobrazy”, gdy w pewnym momencie Cię zauważyła. Pomyślałam, że jesteś jedną z nas dlatego tu zeszłam *Oczami Krystiana* 
Czas wlókł się niemiłosiernie długo. Dopiero teraz rozumiem, że mimo wszystko, to zależy mi na Mai. Na miejscu już jest karetka. Nie odstępuję zmasakrowanej dziewczyny ani na krok. -Czemu?! - zapytałem sam siebie i próbowałem uspokoić gniew. Jestem wściekły nie tylko na kierowcę, Majkę, ale najbardziej na siebie! Bo gdyby nie ja, gdybym ją kurwa przeprosił...Nie łkałbym jak pies i nie modlił się o życie tej dziewczyny, która może i jest trudna, ale jest moja... -Nie, pan nie może z nami jechać. - warknął ratownik, gdy chciałem usiąść na tyle karetki, tuż obok wózka. -T-t-tak. - skinąłem. - Ale zaraz! Ja muszę z nią jechać! Muszę! -Zajmuje nam pan czas, toczy się walka o życie, niech się pan usunie! - krzyknął brunet i zamknął mi drzwi tuż przed nosem. Zaczął padać deszcz, który ostudzał moje rozpalone do białości ciało. Trudno mi jest się opanować, bo mam świadomość, że być może ... Widziałem ją ostatni raz... Jagoda! Gdzie ona jest!? Wybiorę się z nią do tego szpitala! Nie wiem, który to, bo zapomniałem z emocji spytać, ale pojeździmy po mieście...Dowiem się! -Ja nie chciałem. - załkał kierowca i chwycił mnie za ramię. -Spierdalaj. - syknąłem i wyrwałem się mu. - Niech pan czeka na policję. Ja jadę do szpitala. - rzuciłem przez ramię i zacząłem biec w stronę bloku... Wielokrotnie się wywróciłem, bo bieganie po mokrym asfalcie, to niedobry pomysł. Wyglądam jak "dziecko wojny". Nie mogłem złapać oddechu, rytmu, ani równomiernego bicia serce...Wszystko się plączę, duszę się, zwalniam potem przyśpieszam, moje serce bije szybko, jak oszalałe, a rozum każe bym wszystko robił jeszcze szybciej, ale czy to możliwe?! Zaraz złamię nogę i nie tylko Maja będzie w szpitalu. Wbiegłem na klatkę, a następnie do mieszkania, które było otwarte. Od progu przywitał mnie zapach, tanich i intensywnych perfum...Rzygać się chcę. -Jagoda! Jedziemy! - krzyczałem, ale nikt mi nie odpowiadał. - Kurwa mać! Obleciałem całe mieszkanie, sprawdziłem w każdym pokoju, ale jej nigdzie nie ma! Muszę biegać po szpitalach?! Adrenalina wzięła górę i mimo tego, że wyglądam jak monstrum, to wybiegłem z mieszkania, pozostawiając je otwarte. Przed oczami mam tylko obraz, gdy trzymam moją ukochaną za dłoń, kiedy otwiera oczy i pierwszą osobą, którą zobaczy, będę ja, a nie ktoś inny, nie Jagoda, JA! Jestem w stanie zrobić wszystko, żeby nie czuła się samotna w tych chwilach, choć pewnie prześpi w śpiączce kilka dni, bo po takich obrażeniach nikt przy zdrowych zmysłach...Nie zostawił by jej przytomnej. -Gdzie jest Jagoda?! - Cicho zakląłem pod nosem. Biegłem asfaltem, sam, nie wiem gdzie i jak długo. Przy jakimś pustkowiu opadłem z sił, już sam nie wiem, gdzie jestem. Kurwa, co ja zrobiłem.. Co z Majka? Po głowie krążą mi cały czas głupie myśli znów ruszyłem na wprost. Ale nie mogę siebie za wszystko obwiniać. Mam złe przeczucia, co do Jagody. Mam ochotę się pociąć. Zaraz, zaraz, przecież ja już kiedyś z tym wygrałem, nie mogę się temu poddać raz jeszcze. Pamiętam ten dzień, kiedy Maja wyrwała mi żyletkę z ręki i przytuliła do siebie...Może i zachowuje się jak suka, ale ma serce... Potem ja pomogłem jej i to jest piękne. Nikt nie zrozumie mnie tak jak ona, a jej tak jak ja. Czemu całe życie może stracić sens w kilka sekund? Ale może to i lepiej, że tak się stało, bo gdyby nie, to siedziałbym w tym mieszkaniu, wredny i opryskliwy...Maja by płakała, a ja wylądowałbym w łóżku z Jagodą, czy to ma jakiś sens?! Nie! Jednak ciągnie mnie do takiego zachowania, czemu? Sam nie wiem, może to dlatego, bo przez całe dzieciństwo byłem zamknięty w "więzieniu" i nie widzę innego sposobu nawiązania kontaktu z człowiekiem, jak seks.... Zimno stawało się nie do zniesienia, wiatr i deszcz dawały po kościach, a ja stałem na środku jakiegoś zasranego pustkowia i gdybam nad sensem życia! Mam ochotę się pomodlić, ale zapomniałem jak zaczyna się jakakolwiek modlitwa. Mimo, że zacząłem poruszać się do przodu, to nie czułem tego...Nogi same się ruszały, płuca same wypełniały się tlenem, oczy są szeroko otwarte, a serce bije...Jestem wrakiem człowieka. Jeszcze niedawno myślałem, że nic gorszego mnie nie spotka, a tutaj taka niespodzianka... Ja zawsze jestem obdarowywany niespodziankami, tymi drugimi.... -Jestem w dupie! - wykrzyczałem na cały głos. Usłyszałem gwizd. -Romeo, słownictwo się odzywa. - usłyszałem piskliwy głosik. Mimo złego przeczucia, moja ciekawość zwyciężyła i spojrzałem na przeciwną stronę jezdni. Stała tam blondynka, o niebieskich jak niebo oczach i pomalowanymi na krwistoczerwony kolor usta. -Pf, dziwka. - parsknąłem pod nosem i pokręciłem przecząco głową. -No chodź. - zachęciła mnie. Rozejrzałem się na prawo i lewo. Nic nie jedzie, więc zacząłem przechodzić. Stanąłem obok jej rozpadającego się, czerwonego malucha. -Fajna bryka. - zakpiłem, a ona uśmiechnęła się słodko. Starałem się odwzajemnić uśmiech, ale nie wyszło mi, gdy próbowałem się uśmiechnąć, zrobiła zmieszaną minę. -Wiem. - skinęła. -Mogę? - wskazałem drżącą dłonią auto. -Oczywiście, ale musisz skorzystać z naszych usług. -Waszych, jest was więcej?! - pisnąłem i uniosłem pytająco brwi. -W sumie...trzy. Pochyliłem się i faktycznie...W aucie siedziały jeszcze dwie kobiety o brązowych włosach i oczach...I mają na sobie te obleśne, grube futra... FUJ! Nie chcę wiedzieć, ile już w swoim życiu obsłużyły mężczyzn. Kiedy wsiadłem do gruchota, mogłem poczuć znów tanie perfumy, pot i od tych dziewczyn, aż bije grzeszność. W co ja się pakuję?! W najgorszym razie...Zgwałcą mnie, bo ja nie chcę się z nimi przelecieć, muszę jakoś dostać się do szpitala! Drań ze mnie, gdyby Jagoda, albo Majka się o tym dowiedziała, powiesiłaby mnie za jajka. Aż na samą myśl wzdrygnęło mną, a z ust wydobył się jęk. -Jeszcze nie zaczęłyśmy, nie jęcz. - zaśmiała się brunetka, o ślicznej, dziecięcej twarzy...Jednym słowem, cukierkowa. Druga jej przytaknęła..Ta już nie jest taka ładna! Blondynka zasiadła za kierownicą i włączyła klimę. -Ty też zmokłaś. - zauważyłem i zapiąłem pasy. -Nigdzie nie jedziemy. - syknęła śliczna brunetka i chwyciła mnie za barki. -Zmokłam, ale zaraz zmoknę jeszcze bardziej. Bo.. W tym sprzęcie dużo się zmieści. - Warknęła i położyła dłoń w moim kroczu! Chciałem jej walnąć, ale to kobieta! -Precz od nieswoich rzeczy! - Matko, czy ja będę w stanie spojrzeć w lustro?!Dawno powinienem jej przypierdolić, solidnie, żeby zęby pogubiła. Zapomniana przeze mnie, brzydka brunetka odchrząknęła. -Ej, mamy Wielkanoc! Podziel się jajcem! - powiedziała podekscytowana dziwka. Spojrzałem na nią wybałuszonymi oczami. -Co kurwa?! - krzyknąłem. Chciałem się wyrwać, ale brzydota skinęła w moja stronę i blondynka usiadła mi na kolanach, a brunetka dalej trzymała barki, w dodatku sam się na to skazałem, bo zapiąłem pasy! Spodnie zaczęły mnie uwierać. Mam wrażenie, że pękną. Mimo wszystko, mój koń stanął na równe nogi, pokazując swoją moc i całą okazałość. "Spocznij, żołnierzu spocznij!" Błagałem w myślach. -No dziewczynki, pomalujemy pisanki? - zaśmiał się słodko blondi. /Asiok i Truff ;*

środa, 16 kwietnia 2014

Cześć i Zapraszamy ;D

Dzisiaj tak krótko ;)
Zapraszamy na naszą stronę na facebooku ;p // Truff ;*

https://www.facebook.com/pages/Another-enigmatic-world/234730970060668

sobota, 12 kwietnia 2014

"O Fuck" - 12.04

Witajcie owieczki Nasze wypociny wyświetliło już 1883 osoby !!! Cieszymy się, że nasz blog jest aż tak popularny spisaliście się ^^ Łapcie tutaj kolejną część!! Bez banana Ale równie świetna xD Chyba... No, ale o tym to wy decydujecie.. Miłego czytania i weekendu.

Ps. Czytacie - Komentujcie ;) Wasze komentarze bardzo mobilizują do dalszego pisania ;D Widzimy się w następną Sobote!! Mamy nadzieje, że wpadniecie // Truff ;* & Asiok

Może i cisza zapadła nam w umysł, ale nie trwała długo. Majka po prostu cierpiała. Nie wiedziałem, że można tak wykorzystać banana. Jagoda dokładnie przyglądała się temu co robię. Ciekawe, czemu jej nie pomaga.
-No co?! Teraz juz nie chcesz się bawić?! - syknąłem i zdarłem czerwoną bandamkę z jej głowy. W jej oczach widzę zdziwienie.
-Krystian, opanuj się! - krzyknęła. - Jagoda? Powiedz mu coś!
-Krystian, przestań. - rozkazała.
Przygryzłem dolną wargę i uderzyłem Maję w policzek.
-Szmata. - warknąłem i odsunąłem się od niej, jakby miała trąd.
Jagoda zdezorientowana szybko się do niej zbliżyła i oswobodziła, a następnie pozbyła się narzędzia zbrodni...
-Może i jestem szmatą, ale przecież o tym wiesz! - załkała.
Z chęcią uderzyłbym ją jeszcze raz! Łzy na pokaz, jak zawsze.
-Nie wydurniajcie się. Majka, idź do toalety, ubierz się, a ja Krystian sobie porozmawiamy.
Spojrzałem na nią gniewnie, a Jagoda odwzajemniła spojrzenie. Nie mam ochoty z nią rozmawiać. Kim ona dla mnie jest, że mam się jej słuchać?
-Słyszałaś? Do kibla, już. - parsknąłem, a dziewczyna z jękiem zwlokła się z łóżka i ze łzami na policzkach wyszła z pokoju.
Jagoda podeszła do drzwi i zamknęła je za dziewczyną.
Mój gniew nie minął, wręcz przeciwnie, jestem jeszcze bardziej wkurwiony.
-Usiądź.
-Jagoda, ze mną nie zabawisz się tak, jak z Majką. - szepnąłem.
- Ha.. Ty naprawdę sądzisz że to tylko zabawa? Nie jestem dziwką i jej też tak nie traktuj..
-Jakoś w twoje słowa nie chce mi się wierzyć, a ją będę kurwa traktował tak jak się należy…
-Weź głęboki oddech i się opanuj..
- Opanuj się zawsze opanuj.. Mam kurwa już tego dość.. Za dużo cierpliwości wkładałem w coś co nie ma w ogóle żadnego sensu. Myślałem, że coś znaczę dla Majki.. Słyszysz ździro! Myślałem, że jestem kimś ważnym dla Ciebie. A ty! Ty tylko potraktowałaś mnie jak nic nieznaczący śmieć.. Jak szmatę!
- Krystian…
- No co kurwa Krystian.. – w tym momencie z łazienki wybiegła Majka.. Zapuchnięte oczy świadczyły, że cały czas płakała..
- Idź ją przeproś..
- Nie! ..
-Nie? Idź do niej i przeproś.
-Serio?! Już wolę chyba być rżnięty w zadek przez faceta!
-Naprawdę? - w jej oczach coś błysnęło, coś groźnego, a w jej głosie wyczułem nutkę podekscytowania, które próbowała ukryć.
-Tak. - zaśmiałem się.
-Ciekawe...- mruknęła i zaczęła mnie okrążać. - Może nie wszystko stracone. - mruczała pod nosem.
-O czym ty...
-Cicho! Idź do niej i przeproś.
-Mówiłem ci, że nie.
-No dobra, dobra, ta godność faceta. - westchnęła.
-Bo ja mam godność, a nie tak jak ta dziw...
-Nie dokańczaj. - przerwała mi.
Nagle poczułem dziwną potrzebę porozmawiania z moją dziewczyną. Może w końcu powiem jej co czuje.. Wygarnę tej Suce.. Tak chyba jednak pójdę do niej.

- Tylko bez żadnych akcji – ostrzegła mnie Jagoda, a ja pospiesznym krokiem ruszyłem za Majką.


 *Oczami Majki*


 Wybiegłam z łazienki i ruszyłam w kierunku wyjścia. Drogę przysłaniały mi nieustannie spływające łzy. Kilka razy wpadłam na jakąś szafkę „Będzie pewnie kila siniaków” pomyślałam.
-Mrówa!! – usłyszałam krzyk Krystiana. Czego on jeszcze kurwa chce.. Przyspieszyłam i wybiegłam na dwór.. – Zaczekaj no kurwa.. Majka..  – Nie miałam zamiaru czekać.. Nie miałam zamiaru ukazywać jak mnie zranił.. Chłopak zdążył chwycić mnie za dłoń jednak zwinnym ruchem wyszarpałam mu się. Pobiegłam ile sił w nogach na przód..
- O Kurwa Majka stój!!! Kurwa stój! – usłyszałam już tylko po czym oślepiło mnie jasne białe światło.


 *Oczami Krystiana*


Kiedy zobaczyłem nadjeżdżającego tira i Majkę, która stała jak kołek, oślepiona przez światła, rzuciłem się biegiem w jej stronę.

-No rusz się Majka! - krzyczałem, a krzyk zdzierał moje gardło.
Tir nie zwalniał, nie mógł zwolnić, bo asfalt jest mokry.
Boże, proszę! Majka!
-No rusz się!
Zaraz się coś stanie...Ja nie zdążę tam dobiec! Gdybym mógł, chciałabym stać na jej miejscu, z pewnością ona by nie ryzykowała życia i nie biegła do mnie. Ciężarówka zaczęła się ślizgać, a kierowca trąbił. Kilka sekund, a blizna na całe życie, blizna na mojej duszy. Opadłem na kolana, gdy ciężarówka zaczęła pochłaniać moją jedyną ukochaną kobietę....
Tępo patrzyłem, jak kierowca wyskakuje i okrąża biegiem tira.
-Pomóż mi! - ryknął.
Otrząsnąłem się i spiąłem wszystkie mięśnie. Wstałem i powoli zacząłem podchodzić do miejsca, gdzie chyba leży trup, nie, to nie trup, to moja Maja. Wokół było pełno krwi. Mężczyzna dzwonił po karetkę. Tak mocno uderzył w dziewczynę, że odrzuciło ja kilka metrów dalej.

Nie odczuwałem mijającego czasu. Wszystko zwalniało z każdą sekundą. Pochyliłem się nad jej zmasakrowanym ciałem, w którym biło jeszcze serce, coraz wolniej i wolniej. Właśnie zaczęła się walka o jej życie.

* Oczami Jagody*

Siedziałam i rozmyślałam w pokoju. Nagle usłyszałam krzyk Krystiana. Wołał coś do Majki, aby się zatrzymała. Potem już tylko głośny dźwięk klaksona ciężarówki. „O Fuck” pomyślałam i szybko podbiegłam do okna modląc się, aby moje domyślenia się nie sprawdziły. A jednak… Upadłam na kolana i zaczęłam cicho łkać.. Szybko jednak podniosłam się po czym ruszyłam w kierunku wyjścia.. To zaszło już za daleko.. Oni nie mogą tu być. Chwyciłam swoją czarną kurtkę , zarzuciłam kaptur na głowę i ruszyłam w kierunku dobrze im znanego miejca…. Pewnie mnie za to znienawidzą, ale… No właśnie pozostaje tylko jedno ale.. 

piątek, 11 kwietnia 2014

"O Fuck" - 11.04

No cześć misie! Jak wiecie, nowy rozdział się nie pojawił, ale jest dzisiaj. Wybaczycie? Wiemy, że tak. Komentujcie, czytajcie może was zaskoczymy ^^ Szykujemy niespodziankę, ale narazie nic nie zdradzimy xD // Truff ;* & Asiok
Ps. Tak wgl Kochamy was za tyle udostępnień Dziękujemy <33 za ponad 1400 <33



*Oczami Majki*

"Tym razem zrobię coś bez niego" pomyślałam. Zlustrowałam wzrokiem z góry do dołu
Jagodę.
Właśnie szykowałam się psychicznie i fizycznie do czynu który miał nastąpić. Podeszłam do Jagody od tyłu i delikatnie musnęłam jej szyje dając znak, że możemy zaczynać. Ona natomiast chwyciła swoimi dłońmi moje dłonie i nasunęła je na swoje piersi. Słyszałam już tylko miarowe bicie naszych serc i oddychałam wspólnym powietrzem. Ciche jęki zaczęły wypływać z jej ust za każdym przesunięciem moich rąk po jej ciele.
Jedno ciało, jeden rozum, jedno serce i jedna dusza. Byliśmy jednością.
Kiedyś mama powiedziała mi coś takiego "Człowiek ma dwie nogi, dwie ręce, dwoje oczu i uszu, ale tylko jedno serce. Wiesz czemu tak jest?" odpowiedziałam wtedy jej milczeniem a ona skończyła swój wywód "Bo jego zadaniem jest znaleźć to drugie. Tak jak ja i twój ojciec. Ja zakończyłam swoje zadanie a ty rozpoczniesz swoje". Teraz już wiem o co dokładnie jej chodziło.
Przysunęłam się jeszcze bliżej do Jagody.

-Dobra, koniec zabawy. - szepnęła ochryple do mojego ucha.
-Rób, co trzeba. - jęknęłam. To brzmiało dziwnie, bo chcę zrobić to z tą dziewczyną, mimo, że znam ją tak krótko, ale też się boję.
-Połóż się. - rozkazała. Wykonałam polecenia. Poczułam jak robi mi się mokro, wilgotno. Czuję się podobnie, jak wtedy, gdy byłam rozdziewiczana, ale kiedy to było! Dziewczyna wstała i cała golutka przejechała dłońmi po swoim ciele. Jest seksowna, nadzwyczaj.
Czy mnie właśnie pociągają dziewczyny?!  
-Maja, świat jest piękny, korzystajmy. Nie bój się, to tylko seks.
Szczerze, uważam, że seks to wiele, ale sprawiam wrażenie, że jest inaczej i ja to wiem.
Serce waliło mi jak oszalałe, a podniecenie rosło.
Gdzie jest Krystian? Czy będę miała kolejne wyrzuty przez niego, a potem i tak mi wybaczy?
Hm, to ryzykowne, ale ryzyko, to moje drugie imię.
-Jagoda, szybciej. - warknęłam.
-Spokojnie.
Pochyliła się i wysunęła szufladkę z łóżka. Coś stukało i szeleściło.
-Zamknij oczy. - rzuciła. - I odpręż się. - powiedziała spokojniej, a ja odetchnęłam. Rozluźniłam ramiona, pochwę i mięśnie brzucha.
-Zasłonie ci oczy.
Poczułam, jak materac się ugina, a dziewczyna siada na mnie okrakiem. Na początku chciałam ją strącić, ale gdy otarła się o mnie zmieniłam zdanie...Podniosłam lekko głowę, a ona zawiązała mi oczy, chyba bandamką. 
-Teraz słuchaj uważnie...
Wytężyłam słuch.
-Bawiłaś się kiedyś zabawkami? - zapytała piskliwie, a mnie oblała fala gorąca.
-Nie. - burknęłam.
-Najwyższy czas. - zacmokała i otworzyła mi usta, wkładając do nich coś giętkiego, zimnego...
-Co to? - wybełkotałam z zamkniętymi ustami.
-Dildo. - odparła beznamiętnie.
Co?! Zatrzymałam wszelkie ruchy, jestem sparaliżowana.
-Nie, nie, nie. - zaśmiała się. - To po prostu sztuczny penis. Malutka, rób swoje.
Wykrzywiłam twarz w grymasie, ale co ja mam robić? Widząc moje zmieszanie, westchnęła.
-Po prostu ssij, słodziutka.
Powoli i delikatnie zaczęłam ssać, a ona jęknęła z zachwytu. Po moim karku spłynęła kropla potu, zimnego, orzeźwiającego. Jest mi gorąco, coraz bardziej.
-Maja, mam coś lepszego.
Może być coś lepszego?! Przecież jej soki podniecenia spływają po moim brzuchu! Wyciągnęła dildo z moich ust, brutalnie, władczo. Poddałam się jej.
-Tylko się nie przestrasz. Rozszerz nogi. - nakazała szorstko.
Podoba mi się to coraz bardziej.
Zeszła ze mnie, a ja rozszerzyłam uda. Trochę czuję się zawstydzona, bo nie jestem wydepilowana.
-O, widzę, że mamy busz. - zaśmiała się cicho.
Zadziornie zaczęła bawić się moimi włosami łonowymi, to mi się nie podoba. Zacisnęłam jej uda.
-No cóż, muszę cię związać.
Po chwili miałam związane dłonie i kostki. Nie wiem czemu jej pozwalam, ale jej dotyk jest tak przyjemny, że chcę go poczuć TAM. Nie czekałam na to długo. Materac raz jeszcze się ugiął i poczułam ciepły oddech przy pochwie.
O matko!
-Jagoda..
-Ci...- szepnęła przy moim wnętrzu, wprawiając je w drgania. - Daj mi się tobą pobawić, potem się zamienimy.
Zaczęłam się pocić, jej oddech pieścił moją skórę.
-Proszę, zrób to. - wydyszałam.
Na moje zyczenie, zatopiła język w mojej cipie.
-Jagoda!!! - krzyknęłam, a ona wprawiła język w ruch. Przeżywałam piekło i niebo...Kurwa! Jak takie cierpienie może dawać taką przyjemność?! Wiłam się pod jej dotykiem, jak mały robaczek, ale ona tylko robiła to MOCNIEJ.
-Taaak! - warczałam przez zaciśnięte zęby. Kobieta wie, co jest potrzebne drugiej. Jej język jest, ciepły, sprawny, jest jak przebiegły wąż, zaskakuje mnie każdym posunięciem, a to dopiero początek, prawda?
-Jesteś taka smaczna. - syknęła. - Chciałabym więcej, ale to dopiero początek i się nie wyrobię w czasie.
Skinęłam głową. Szkoda, że zaprzestała tym słodkim torturą.
-Nie ruszaj się i uspokój, muszę słuchać co mówi mi twoje ciało.
Wstała, ale po chwili wróciła na poprzednie miejsce. Już się boję. Bez uprzedzenia wbiła mi coś w pochwę.
-Ja pierdol*! - wygięłam ciało w łuk, próbując obronić moje wnętrze, przed bólem, który rozrywał moje podbrzusze. To już przesada.
-Ci...
-A co to za zabawka? - pisnęłam.

*Oczami Krystiana*

 Już podkradłem się pod okno…
Stawiam drabinę przy ścianie, zwiniętą ze schowka sąsiada Jagody. Mam nadzieje, że się nie obrazi.. Już po woli, lecz niezgrabnie wdrapuje się po szczeblach na górę.
Widzę otwarte okno do ich pokoju.

-Jagoda!!! – krzyknęła nagle Majka. Prawie co spadłem przez to z drabiny  -Taaak!
- Co tam się kurwa dzieje…  zacząłem szybciej się wspinać
-Nie ruszaj się i uspokój, muszę słuchać co mówi mi twoje ciało. – usłyszałem głos Jagody w momencie w którym znalazłem się na parapecie.. Jagoda tak zajęta swoimi igraszkami nawet nie zauważyła kiedy podszedłem do niej. Obok stała miska z owocami sięgnąłem po banana.. i zwinnym ruchem wbiłem go Majce w miejsce ich haniebnego czynu.
-Ja pierdol*! - wygięła ciało w łuk,
-Ci... – odezwała się zaszokowana Jagoda
-A co to za zabawka? – pisnęła Majka, a ja w tym momencie z wielkim zadowoleniem odpowiedziałem.
- Taka która może w końcu  zaspokoi zwyczaj bycia dziwki.. – Nastała krępująca cisza..