niedziela, 30 marca 2014

"O Fuck" - 30.03

Witamy !
To tak na wstępie chciałyśmy was przeprosić za bark piątkowego postu. Brakuje nam trochę czasu ;/ Mamy nadzieje, że sie na nas nie gniewacie ;P Mianowicie chciałyśmy jeszcze oświadczyć, że od dnia dzisiejszego opowiadania na blogu będą pojawiać się regularnie co sobotę ;)
Miłego czytania!!! 

Ps. Komentarze mile widziane.. Piszcie swoje pomysły dotyczace ciągu dalszego. Mamy nadzieje, że ktoś w ogóle to czyta // Wasze  Truff i Asiok 




Oczywiście, mimo wszystko, mimo tego, co czuję do Mrówy, to zalotnie uśmiechałem się do Jagódki i szeptałem świństewka. Ciekawe, czemu jeszcze mnie nie wydała, ale ona chyba też uważa, że to mogłoby być coś fajnego...Trójkąt z dwoma dziewczynami, na samą myśl się otrząsnąłem.
-Słuchajcie. Hm, może jakaś potańcówka? - zapytała.
-Nie. - bąknęła Majka.
-Też nie popieram. - wykrzywiłem usta w uśmiechu i połknąłem kawałek pizzy.
-Dobra, to może...- Nachyliła się do mojego ucha i stęknęła.
Co to miało być!? Patrzyłem na nią jak na wariatkę, a ona tylko zaczęła się śmiać.
- No co nie przypadł Ci mój pomysł do gustu – zapytała przez śmiech. Szczerze mówiąc nawet nie wiem o co jej tak dokładnie chodzi.
- Oj Krystian.. – Zaczęła Majka. – Naprawdę nie rozumiesz? Hahaha
- Wytłumaczyć mu? – zaczęła Jagoda
-Jasne- odparła Majka
- A więc.. Masz butelkę i trzy osoby.. Dwa końce butelki wskażą dwie osoby, które udadzą się do tego pokoju. – Wskazała ręką na drzwi po jej lewej stronie.- A potem zamknięte na klucz mają spędzić ze sobą 2 godziny. Trzecia osoba będzie musiała udać się do pokoju naprzeciwko i czekać na tajemniczego gościa z którym również musi noc spędzić. Pod „ spędzić noc” chyba wiesz co mam na myśli prawda? – Jagoda uśmiechnęła się cwaniacko.
- No oczywiście – odparłem trochę zaszokowany pomysłem. No cóż co nam szkodzi..
- A więc… - zaczęła Majka

*Oczami Majki*

- A więc tak.. Kto ma butelkę?
- No ja! Haha – odparła Jagoda
- Ale wiesz jeszcze jakaś zapojka i coś do żarcia by się przydało.
- No tak, tak to już w pokoju.
- No to zaczynamy…  - Zakręciłam butelką.. nie wyznaczyła żadnej osoby
- W takich sytuacjach osoba która kręciła musi pocałować osobę po lewej.. Pierw czoło a potem im więcej takich sytuacji to ona całuje miejsca poniżej położone. – Osobą po mojej lewej był Krystian.. Pocałowałam go.. teraz kręci Jagoda.. Znowu nic.
- No kochana nastawiaj czółko – odezwała się i cmoknęła mnie
- To teraz ty Krystian – Obie się zaśmiałyśmy. Krystian zakręcił dość mocno..
Butelka zaczęła zwalniać i nachodziła trochę na mnie i na Jagodę, aż w końcu się zatrzymała na nas dwóch. Wymieniłyśmy spojrzenia po czym wstałyśmy.
- A wy dokąd? – odezwał się Krystian
- Jak to gdzie? Do pokoju..
- Ale przecież..
- Takie zasady gry kochany – odpowiedziałam i udałam się za Jagodą do pokoju..
-  Ej!! A ty czasem nie miałeś też iść do pokoju i nie oczekiwać na swojego gościa!! – krzyknęła Jagoda z pokoju w którym siedziałyśmy. Po czym zatrzasnęła drzwi.
- No to Mrówa na początek może zajaramy? – Uśmiechnęła się cwaniacko.
- Jasne – odpowiedziałam i obie wybuchłyśmy śmiechem. Jagoda podała mi znajome zawiniątko. Zaciągnęłam się dość mocno.
- Dawaj jeszcze raz.. Za drugim razem dopiero daje kopa – odparła Jagoda, a ja znowu zaciągnęłam się słodkim i lekko szczypiącym dymem.

*******
Znowu znalazłam się w tym miejscu.. Nie wiem co się ze mną dzieje..
Znów ta sama chora sytuacja. Moja matka, samotność i ta dziewczyna..
Tym razem trwało to znacznie dłużej na tyle długo, że miałam szansę dowiedzieć się jak zwie się nieznajoma z moich wspomnieć, która nie dawała mi się załamać w chwili odejścia mojej matki.
-Majka uspokój się… - odparła ów dziewczyna ja natomiast spojrzałam w jej duże brązowe oczy.
-Kim jesteś?
-No już mnie nie poznajesz kochana? – nie zdążyłam odpowiedzieć.

*******


To niesamowite uczucie, jakbym wychodziła z mojego ciała, a po chwili wracała! Spojrzałam badawczo na Jagodę, która miała ze mnie ubaw.
-Co się tak śmiejesz?
-Nie...Nic takiego! - pisnęła.
Skoro już sięgnęłam po narkotyki, to czemu nie spróbować innych rzeczy? Przysunęłam się do dziewczyny, a ona uniosła pytająco brew.
-Nie udawaj, że nie wiesz o co chodzi.-jęknęłam i uchyliłam usta.
-Wiem o co ci chodzi, ale jesteś pewna?
-Jestem, chociaż nigdy tego nie robiłam z dziewczyną...
-To najwyższy czas. - przerwała i delikatnie przejechała kciukiem po  mojej dolnej wardze.
Zaczęłam mruczeć, co spowodowało u niej jęk.
-Dajmy popalić Krystianowi, niech wie, że fajnie się bawimy. - mruknęłam i zaczęłam opuszczać się na łóżko. Jagoda dołączyła do mnie.
-Niezły pomysł. - zaśmiała się i usiadła na mnie okrakiem.
-Tylko bądź delikatna. - przełknęłam głośno ślinę.
-Nie potrafię. - szepnęła mi do ucha, a mnie przeszedł dreszcz. To dziwne uczucie, kiedy inna kobieta na tobie leży i wdychasz jej zapach...Tak samo, masz świadomość, że zaraz się z nią będziesz pocałować, a nawet więcej. Już zaczęło mi się robić mokro, nawet mężczyzna nie wywołuje u mnie czegoś takiego, jak Jagoda. Jestem lesbijką? Chyba tak, albo nie...Mężczyźni też mnie podniecają.
-Daj mi wolną rękę i rób to, co ci karze. - warknęła i zaczęła ściągać koszulkę.
-Też muszę się rozebrać.
-Nie, ale skoro chcesz...- zeszła ze mnie, a ja sprawnie zrzuciłam z siebie koszulkę. Nim się obejrzałam, Jagoda była w samych majtkach.
-Od czego z-z-zaczynamy? - wydukałam.
-Nie mów, że się boisz. - prychnęła. - To tylko seks. Czekaj, mam nawet jakieś zabawki. - uniosła kącik ust i przygryzła wargę.
-Dobra...- skinęłam głową i rozluźniłam się. Jest mi tak dobrze, a nawet nie zaczęłyśmy. Czas mijał, a Jagoda szperała po szafkach. Rozległo się pukanie do drzwi.
-Dziewczyny, bo ja nie wytrzymam! - krzyknął Krystian, a Jagoda wpadła w śmiech.
-Spadaj, nawet nie zaczęłyśmy. - zganiłam go.
-Dobra, ale pośpieszcie się.
-Mamy dwie godziny!
-Majka!
-Tym razem ci nie ustąpię! -zaśmiałam się.
Dobrze, że drzwi są zamknięte. Odetchnęłam z ulgą.
Jestem oszołomiona, a jeśli Krystianowi uda się potem mnie wyrżnąć?

*Oczami Krystiana*

Siedziałem w tym pokoju całą wieczność…  No i gdzie ten koleś. Dziewczyny chyba robią sobie ze mnie jaja. Idę tam do nich bo już nie daje rady.. Jeszcze głodny jestem
Gdy podszedłem do ich pokoju słyszałem cały czas śmiechy, a później chwila ciszy..

-Dziewczyny, bo ja nie wytrzymam! - krzyknąłem, a Jagoda wpadła w śmiech.
-Spadaj, nawet nie zaczęłyśmy. – odparła Majka
-Dobra, ale pośpieszcie się.

-Mamy dwie godziny!

-Majka!

-Tym razem ci nie ustąpię! – i wybuchła śmiechem. No i co ja teraz zrobię.. Będę przez dwie
godziny siedział tu jak idiota?? O wiem… wybiegłem na dwór.. kurwa zapomniałem kluczy. Wróciłem się do domu po klucze i znów ruszyłem na dwór..
Zobaczymy co powiedzą na to… 

wtorek, 25 marca 2014

"O Fuck" - 25.03

W pubie siedziałam do 8 rano. Przez ten czas dużo rozmawiałam z Jagoda. Podniosłam się z łóżka.. Zaraz .. Co!? Skąd ja w łóżku.. Obok mnie leżał Marcin.. Czy ja.. Niee, nic nie zaszło, ale jak ja się tu do cholery znalazłam.
- O dama już wstała.- odezwał się Marcin
- Jak ja.. Tu? Ałć moja głowa. - Nie umiałam jeszcze racjonalnie myśleć.
- Co ty wczoraj brałaś? Jagoda  z Dzikim ledwo żywą Cię przyprowadzili.
-Skąd ich znasz?
-A kto by nie znał zespołu "mel"? Wszyscy co chcą się zabawić chodzą tylko na ich koncerty.
- Spojrzałam na niego pytająco, ale zbagatelizował to i zatopił twarz w poduszce. Pięknie...W mojej głowie pojawiło się pytanie "Gdzie Krystian?!"
-Idę na dół. - mruknęłam i zwlokłam się z łóżka. W głowie miałam tylko czarne scenariusze, które dotyczą mojego faceta. Zaraz....Czyli mi też na nim zależy? Coś tutaj musi być nie tak, albo to przez te prochy, albo coś się ze mną dzieje.
Zeszłam po schodach i weszłam do kuchni, w której panował mrok. W powietrzu unosił się słodki zapach, to męskie perfumy, tylko jeden facet tak pachnie. Spojrzałam w stronę stołu i spostrzegłam, że ktoś siedzi na krześle i nerwowo trzęsie nogą.
-Krystian...- szepnęłam, po dłuższej chwili ciszy.
-Majka. - warknął i wstał.
Obrócił się w moją stronę, a w jego oczach błysnęły łzy. - Wróciłaś do narkotyków? Bo jeśli...
-Nie! - przerwałam i...Przytuliłam się do niego. Oparłam się policzkiem o jego tors i mogłam poczuć, jak jego klatka piersiowa pracuje...Podnosi się i opada, nadzwyczaj równomiernie, w jednym rytmie, tępię. Za to moja...
-Nigdy więcej tak nie znikaj. - zatopił nos w moich włosach i westchnął.
-Wiem, przepraszam. - ścisnęłam kawałek jego koszulki, a do kuchni wszedł Marcin.
- Wszystko ok? – zapytał spoglądając od czasu do czasu pytająco na Krystiana.
- Tak jasne – odpowiedziałam szybko. Po oczach Marcina mogłam również odczytać przygnębienie. Ja pierdole czy ja zawsze muszę coś odpieprzyć!? Teraz trójkącik miłosny a jutro co!? O, o wiem stanę na krześle, założę stary postrzępiony sznur na swoją szyję i zawisnę.. Zawsze kogoś ranię, ale chwila wczoraj byłam naćpana więc Marcin nie powinien mieć mi tego za złe. Najbardziej boli mnie jednak to, że złamałam obietnicę daną Krystianowi i znowu wracam do dragów. Kochałam to, tą całą niewiedzę, mózg pracujący na zwolnionych obrotach i wspomnienia… Te których się boję, ale również te które podnoszą mnie na duchu.. Moja matka, ojciec oraz siostra… Tylko tak mogłam wrócić do przeszłości.
- Marcin musimy porozmawiać – odpowiedziałam po dłuższej chwili.
- Spoko to mów..
- Ale w cztery oczy, tylko ty i ja.. Przepraszam cię Krystian, lecz muszę z nim pogadać.
- Dobrze o mnie się nie martw. – odpowiedział po czym wyszedł z kuchni. Odczekałam jeszcze z trzy minuty po czym podeszłam do Marcina chcąc go przeprosić. Jednak on zbliżył się do mnie. Nasze twarze dzieliły milimetry. Stał tak badając każdy centymetr mojej twarzy. Ja natomiast tonęłam w jego oczach. Tak tonęłam to dobre określenie dla jego lazurowych oczęt. Zatrzymał wzrok na moich ustach.. Mój oddech był przyśpieszony.
- Marcin…ja.. – zaczęłam, lecz nie dane było mi skończyć. Musną delikatnie kącik moich ust. Przeszedł mnie nagły dreszcz. Zauważył to i uśmiechnął się tak zniewalająco. Jeszcze raz powtórzył swoją  czynność  jednak teraz pocałował mnie prosto w usta po czym przejechał delikatnie, bardzo delikatnie swoim językiem po moich ustach. Chciał mnie skosztować i kosztował. Nie bał się co będzie potem na razie byliśmy tylko my. Tak bardzo chciałabym się z nim kochać...Te jego pewne ruchy, nie to co Krystian...Czyżbym się nim znudziła i Marcin ma być moją nową zabawką? Nie...Nawet się w nim nie zauroczyłam, po prostu chciałabym się z nim przespać, to wszystko...
-Już? - zapytał z korytarza Krystian, a ja odepchnęłam od siebie Marcina, który zaskomlał jak pies, a na jego twarzy pojawił się wyraz gniewu.
-Nie możemy...- jęknęłam cicho.
Podszedł do mnie i chwycił moje pośladki. Zaczął je gnieść, bawi się nimi, bardzo mi się to podoba, to tak, jakby robił to od małego...
-Możemy. - szepnął mi do ucha i przygryzł jego płatek. - Wystarczy, że poprosisz.
-Nie będę cię o nic prosić! - syknęłam i sprzedałam mu siarczystego policzka. Jego oczy zawirowały i zaczął staczać się na ścianę, która była za nim.
-Ej, co się dzieję? Już nie mogę, wchodzę. - Krystian ostrożnie przekroczył próg kuchni i zmierzył mnie wzrokiem.
-W czymś pomóc?
-Nie!
-Zabierz ją. - wyrzęził Marcin.
-Co ci zrobiła?
-Nic! Po prostu go odepchnęłam.
-Odepchnęłaś? - uniósł pytająco brwi. Skinęłam głową, a on skierował wzrok na mężczyznę. -Dobierałeś się do niej! - wrzasnął.
-Daj spokój, mieszkasz u mnie, chyba coś mi się należy.
-Spierdalaj! Nie twoja dziewczyna! Nie potrzebuję twojego zasranego domu! - wykrzyczał mu w twarz i chwycił mnie za rękę. -Chodź., zabierasz swoje rzeczy i spieprzamy.
- Krystian Sorry… - zaczął Marcin.- trochę mnie poniosło zostańcie ile chcecie.
- Co teraz to kurwa „Krystian Sorry”!? A jak z nią spałeś myślałeś, że nie widziałem?
- Sama władowała mi się do łóżka…
- Sama !? Kurwa sama!? Przecież ją ledwo przytomną przywlekli.. Majka idziemy stąd. –Rozkazał Krystian..
- Ej no przecież nic takiego się nie wydarzyło. – kontynuował Marcin. Jednak na marne, Krystian z wielką pewnością siebie wyprowadził mnie z kuchni.
- Zostań tu.. A ja idę po nasze rzeczy.
- Ok. – nie rozpoznawałam go.. Skąd w nim tyle agresji?

*Oczami Krystiana*
Majka poprosiła mnie abym wyszedł. Chciała pogadać na osobności z Marcinem. No spoko co mi tam. Usiadłem przed wejściem do kuchni i wsłuchiwałem się w ich rozmowę. Nieee to raczej było milczenie i miarowe oddechy.
- Marcin.. ja.. – odezwała się Majka drżącym głosem jednak nie dokończyła zdania.
Po jakiś dziesięciu minutach miałem już dosyć. Oni się już tam pewnie w najlepsze pieprzyli.
- Już? –Zapytałem zniecierpliwiony.. Jednak z odpowiedzi nic nie zrozumiałem. - Ej, co się dzieję? Już nie mogę, wchodzę. – To co zobaczyłem trochę mnie zaszokowało. Majka jednak twierdziła że nic się nie wydarzyło. Marcin był ostro wkurwiony.. Po tym co usłyszałem postanowiłem jak najszybciej się stąd wynieść. Po ok. 15 minutach wychodziłem już z tego zasranego domu. Złapaliśmy taksówkę i pojechaliśmy do Jagody. Jakiejś koleżanki, którą Majka poznała w pubie..
- Mrówaaaa!! – krzyknęła dziewczyna wybiegając z odrapanego bloku. – Miło Cię znowu widzieć czuj się jak u siebie i ten twój kolega także. Nie krępujcie się jak czegoś nie wiecie
pytajcie. – Muszę przyznać że miała zniewalającą urodę, aż ślinka ciekła na samą myśl co mógłbym z nią zrobić. No, ale przecież mam Maję. Nie zrobiłbym jej czegoś takiego.
- Mrówa chcesz zajarać? – Zapytała kruczowłosa dziewczyna.
- Nie.. nie chce.. – zdążyłem odpowiedzieć za nią.
- Oj chłopcze  to pytanie było przeznaczone tylko dla tej panny.
- No i gówno mnie to obchodzi… Ona nie będzie jarać
- Spokojnie Krystian. – próbowała uspokoić mnie Majka – Powiedziałam, że z tym kończę.. Pamiętasz? – Taaak. Pamiętałem, ale jakoś jej nie wierzyłem. Wiem, że znowu się zaczęło.
Ogółem, to sam bym chętnie zajarał, ale wiem jak to się skończy. Jagoda oprowadziła nas po mieszkaniu, coś tam gadała, ale nawet nie słuchałem. Cały czas w głowie miałem kilka nurtujących mnie pytań, na które nigdy nie dostanę odpowiedzi; "Czy Majka mnie kocha?","Czy uda nam się żyć razem?","Ile przeszkód napotkam i ona też."
Otrząsnąłem się, bo to tylko kilka pytań...Kiedy siedzieliśmy w skromnym pokoju, Jagoda zamówiła pizze...Atmosfera się rozluźniła, opowiadałem żarty, a one się z nich śmiały. Oczywiście, mimo wszystko, mimo tego, co czuję do Mrówy, to zalotnie uśmiechałem się do Jagódki i szeptałem świństewka. Ciekawe, czemu jeszcze mnie nie wydała, ale ona chyba też uważa, że to mogłoby być coś fajnego...Trójkąt z dwoma dziewczynami, na samą myśl się otrząsnąłem.
-Słuchajcie. Hm, może jakaś potańcówka? - zapytała.
-Nie. - bąknęła Majka.
-Też nie popieram. - wykrzywiłem usta w uśmiechu i połknąłem kawałek pizzy.


-Dobra, to może...- Nachyliła się do mojego ucha i stęknęła.

*****
Przepraszamy, że rozdział taki krótki, ale brak czasu. W piątek postaramy dodać troszkę więcej ;)
Jak wam się podoba? W ogóle ktoś to czyta?  // Truff;* i Asiok 

niedziela, 23 marca 2014

"O Fuck" - 23.03


*oczami Majki*
Weszłam do łazienki i w błyskawicznym tempie władowałam się pod prysznic. Strumień wody przyjemnie muskał moją skórę. Tak tego mi brakowało. Nagle ktoś wszedł do łazienki. „To na pewno Marcin” pomyślałam. Taka była przecież umowa. On niby pokazuje mi łazienkę, a w rzeczywistości idziemy się przelecieć. Jednak jak zawsze Krystian musiał nam przeszkodzić. Stanęłam w samym ręczniku przed chłopakiem. Kurwa przez tą parę nawet nie widać twarzy.
- Jesteś już - odrzekłam. On jednak się nie odezwał. Podszedł i namiętnie mnie pocałował. Gra wstępna się rozpoczęła. Zrzuciłam ręcznik i oplotłam go nogą wokół pasa.
- Już myślałam, że nie przyjdziesz - sapnęłam. - Marcin... Dzisiaj będziemy tylko my.
- Że co kurwa!? Jaki Marcin - odezwał się Krystian? O fuck mała wtopa. Niech to szlag.
- Co? Powiedziałam Marcin? To pewnie przez to zmęczenie. - Odezwałam się nie za bardzo wiedzieć jak wytłumaczyć się z tej całej sytuacji. Krystian zrzucił mnie z siebie i wyszedł trzaskając drzwiami. Nagle usłyszałam kłótnie. Jeszcze tego nam brakowało.
-Krystian, wracaj! No nie rób sobie jaj..
-A odpieprzcie się ode mnie wszyscy..
-Majka! - krzyknął Marcin - On wraca do bidula.
-Do końca mu odpierdoliło!? - Narzuciłam na siebie koszule Marcina i moje spodnie po czym wybiegłam z domu.
- A ty gdzie!?
- No jak to gdzie!? Muszę dogonić tego idiotę ! - krzyknęłam. Jednak nie usłyszałam odpowiedzi Marcina. Wybiegłam na ulicę.

Mój niedoszły kochanek próbował mnie powstrzymać, coś krzyczał, ale nawet go nie słuchałam. Zdziwiło mnie to, że biegnę za Krystianem, choć go nie kocham.
Po prostu się do niego przywiązałam. Pewnie chce nas wsypać! Nie pozwolę mu na to! Przyśpieszyłam i dostrzegłam go, gdy wbiegał za róg jakiegoś sklepu. Szybko wznowiłam bieg. W krótkim czasie go dogoniłam. Najlepsze jest to, że się  nie zmęczyłam, a on dyszał i sapał.
-Daj sobie spokój. - syknęłam, a on spojrzał na mnie spode łba.
-Szmata. - warknął przez zaciśniętą szczękę. Jego słowa mnie zabolały. Wymierzyłam mu siarczystego policzka. Uderzyłam go bardzo mocno, aż ręka mnie zabolała, ale jego to nie ruszyło.
-Może i tak, ale nie wrócę tam i ty też!
-Skąd ta pewność, nie muszę ci pomagać.
-Ale będziesz. Wyglądasz jak idiota, chodź.
Zmierzył mnie badawczym wzrokiem i wyprostował się. Jego błękitne oczy, figlarnie zabłysnęły w świetle. Naprężył ciało i stęknął.
-Wybacz.
-Zamknij się. - machnęłam dłonią i zaczęłam iść z powrotem.
O co mu chodzi?! Przecież wie, że ja nie potrafię być z jednym! Już mu to mówiłam. Jednak, poruszyło mnie to, że mnie przeprosił, choć to ja powinnam to zrobić. Jestem głupia, że pozwalam sobie na takie odpały, a przy boku mam takiego faceta! No, ale zaraz powraca myśl, że taka jestem i koniec.
Siebie nie zmienię, ani nikt inny tego nie zrobi.
Szedł za mną, dysząc i mrucząc pod nosem.
Czyli co? Już wszystko dobrze? Wybaczył, znów? Przeraża mnie czasem, tą swoją dobrocią i wyrozumiałością. Chyba naprawdę m na mnie zależy. Szkoda tylko, że ja nigdy nie powiedziałam mu niczego dobrego, miłego. Zawsze bazowałam na docinkach, które mu imponowały i chyba robią to dalej, skoro jeszcze przy mnie jest i się mnie słucha.

Po głowie jednak cały czas chodziło mi słowo szmata… Nikt dawno mnie tak nie nazwał.
No cóż ktoś w końcu musiał.. Szkoda, że on nie wie jak to zabolało.. Cholernie mnie boli.
Jestem zimną suką.. Ma natura.
- Wracaj do Marcina, ja idę się przejść.. – odparłam ledwie słyszalnym szeptem.
- Ja do niego nie wracam.. Chyba śnisz!
- Czy choć raz możesz się zamknąć!?
- Mogę i obyś tego nie pożałowała..  – odszedł. Postanowiłam się przejść do pobliskiego pubu. Już przy samych drzwiach rozbrzmiewała głośna muzyka. Weszłam do środka.
Sala była magiczna wszędzie czarno i po lewej stronie długi krwisto-czerwony blat. Podeszłam do baru i zamówiłam drinka.
- A czy panienka nie za młoda? – zapytał blondyn podający piwo.
- A czy to ma jakąś różnice?
- No młodym nie sprzedajemy..
- Oj weź się ucisz każdemu sprzedajecie…
- Takaś pewna?
- A czemu by nie? – barman podał mi mojego drinka.. Sącząc go powoli zamyśliłam się..
z zamyślenia wyrwał  mnie głośny krzyk dziewczyny.
- Janek! Dawaj na scenę a nie dzieci bajerujesz- odparła.
- Oj spokojnie.. Jagoda zawsze musisz coś popsuć
- hahah tak zawsze ja.. Spójrz na siebie.. Spojrzałeś? To teraz wiesz czemu żadna cię nie chcę.
- ha ha ha bardzo śmieszne..
- No dawaj tu bo potrzebny nam wokal pomocniczy.


Chłopak wyszedł zza baru, a ja go odprowadziłam wzrokiem, aż do skromnej i prowizorycznej sceny, gdzie jest mikrofon, gitara - chyba basowa - no i jeszcze coś tam, ale ja nawet nie mam ochoty myśleć, nad nazwą tego sprzętu.
Oparłam się łokciem o blat i zaczęłam wpatrywać w kolorowe flaszki, które stały naprzeciw mnie, tylko, że wysoki. Chętnie bym jakąś zabrała, upiła się gdzieś, zdana na Boga. Najchętniej bym się teraz pomodliła, ale nie znam żadnej modlitwy. Ciekawe czemu mnie naszła taka myśl, bo chcę się zmienić, nawrócić? Haha! Dobre sobie! Nigdy...
Poczułam zapach tanich perfum i dziwne ciepło. Ktoś złapał mnie za ramię, więc się obróciłam na obrotowym krzesełku.
Zmierzyłam wzrokiem dziewczynę o czarnych włosach i mlecznej cerze. Pewnie niejeden chciał by ją...
-Cześć.
-Cześć. - bąknęłam i odwróciłam się.
-Nowa?
-A kto pyta?
-O, sorry, Jagoda.
Machnęła mi przed oczami dłonią, więc ją chwyciłam i potrząsnęłam w geście przyjacielskim.
-Majka. - jęknęłam.
Dziewczyna przysiadła na krześle obok i intensywnie wpatrywała się w moją twarz. Niech patrzy, jakoś mnie to nie rusza. Nie wiem, co ma na celu, ale chyba zaraz stąd spadam.
-Jak to zrobiłaś? - zapytała z niedowierzaniem i fascynacją w oczach.
-Co?
-No, że Dziki do Ciebie zagadał..
- Dziki? – Wtf? O co tej dziewczynie chodzi…
- No Janek.. Ten Barman i nasz basista..
- Nic nie zrobiłam po prostu poprosiłam o drinka..
- Yhym.. I tak od razu Dziki ci go dał?
- No czepiał się, ale co go interesuje.. Chcę kupić to sprzedaje proste logiczne..
- A może chcesz coś mocniejszego?
- Co masz na myśli?
- Choć to Ci pokaże.. – Jagoda? Tak.. Jagoda pociągnęła mnie za sobą. Weszliśmy do sali. Całą scenerie tworzyły niebieskie firany ciągnące się po ziemi oraz wielkie poduchy koloru morskiego rozrzucone niedbale po ziemi. Wspaniały efekt dawało czerwone światło wydobywające się z lamp wbudowanych w ziemie. Jedyną wadą a może i zaletą, bo równie dzięki niemu przenosiliśmy się ze zwykłej sali w nowy świat, był gryzący w gardło dym.
- To jest niesaa…
- Poczekaj aż tego spróbujesz – Przerwała mi Jagoda podając jakieś zawiniątko. – Zapal sobie i żyj chwilą.
- o-okey – Zapaliłam i porządnie się zaciągnęłam. Zakręciło mi się w głowie a późni….

********
Otworzyłam oczy..
Motyle wszędzie kolorowe motyle. Chciałam jednego złapać..
Upadłam na ziemie. Ałć to zabolało.. Jedno z tych prześlicznych stworzeń podleciało do mnie i spoczęło przede mną na trawie.. Zaraz potem zmieniło się w dziewczynę?
Przetarłam oczy.. Ta dziewczyna nadal stała naprzeciwko. „ Kurwa co jest” zaklnęłam pod nosem. Maja to ty!? Po woli przestawałam reagować… Mój umysł przechodził stan euforii. Lekkie kręcenie w głowie nie było uciążliwe lecz bardzo przyjemne.. I te wszystkie zwierzęta wokół. Kocham to miejsce… Ale chwila.. Coś jest nie tak.. zaczęłam się dusić.. Wszystko stało się wrogie.. Powróciły wspomnienia z dzieciństwa, zaczęłam płakać. Nieeee tylko nie to.
- Mamo!!! Choć mamo!! Nie zostawiaj mnie !!! Błagam – łkałam, jednak moja matka odeszła i wiem, że już nie wróci. Obok mnie pojawiła się dziewczyna, dotknęła mojego ramienia..
Dawała mi ukojenie… Chciałam pogonić za matką jednak nie mogłam..  Dziewczyna ściskała moje ramie… Opadłam na kolana.

************

- Witaj w krainie żywych - odezwała się Jagoda, ale chwila Jagoda!?
-Jaak? - zdołałam tylko zapytać.
- Normalnie, nigdy nie słyszałaś o dragach? Jedyne uwolnienie od tego całego gówna tutaj..
- No wieem.. - wracała mi świadomość.. Jagoda nadal trzymała w ręku zawiniątko..
- Daj jeszcze raz..
- Nie.. - odparła niewzruszona
- Kurwa dawaj to!
- Wystarczy Ci na dzisiaj...
- Muszę tam jeszcze raz  się dostać. Pogadać z matką!
- Kobieto dać Ci maść na ból dupy!? Ogar.. Ty się naćpałaś - Teraz powoli do mnie zaczęło wszystko dochodzić. Naćpałam się! To wszystko jest nieprawdą. Tak, to tylko odlot. Czyli, mam kontrole...Nad umysłem....Albo nie...Nie mam żadnej kontroli! Nie sądziłam, że jeszcze kiedyś sięgnę  po dragi. Jednak, trzeba przyznać, to jest genialne! Chciałabym tutaj zostać dłużej, ale boje się, że te wspomnienia wrócą. Jeszcze ta laska...O co chodzi? Tsa...To jest najlepsze, że nie wie się, o co chodzi.

sobota, 22 marca 2014

"O Fuck" - 22.03


*Oczami Marcina*
Dzień, jak codziennie...Monotonia, która zabija. Wyłożyłem się na skórzanej kanapie i pełen podziwu do siebie, wpatrywałem się w wielką plazmę przede mną. Tak, jestem pełen podziwu do siebie, bo wiem, ile t wszystko mnie kosztowało i jakie rzeczy musiałem robić, żeby żyć na takim poziomie. Mógłbym tak myśleć i myśleć, ale żyć wiecznie nie będę i wypadałoby coś zrobić. Przymknąłem powieki i założyłem ręce za głowę. Czuje się do dupy. Jeszcze nigdy nie byłem tak zmieszany...Westchnąłem i odgarnąłem za ucho kosmyk blond włosów. Muszę je zgolić. No, w sumie, to wszystko bym w sobie zmienił. Jestem taki stary, dwadzieścia dwa lata, a ani nie mam żony, dzieci... -Kurwa. - ktoś szepnął. Momentalnie zerwałem się na równe nogi i spojrzałem do kuchni, która znajduje się za mną. Stamtąd dochodzi szept. Kto to może być? Nikogo nie zapraszałem! Wparowałem do kuchni i myślałem, że posikam się ze śmiechu. -Kynek! - krzyknąłem i ostrożnie podszedłem do mojego przyjaciela.- Macie wychodne? -Nie. - mruknął. Przeniosłem wzrok na jego towarzyszkę. O kurde...Jaka laska! Już czuję, że mój ogier nie chcę usiedzieć w stajni. Spojrzałem na jej drobne usteczka i zakryłem dłonią intymne miejsce, które na szczęście zasłaniały spodnie. Dziewczyna o ciemnych włosach uśmiechnęła się i zaśmiała, widząc moje zmieszanie. -Co tutaj robicie? - wyszczerzyłem się, bo chciałem odwrócić ich uwagę od mojego problemu z kolszką niżej. -Zaraz ci opowiemy, a może byś nam pozwolił wejść? - warknął nieco zirytowany Krystian. -Oczywiście. - palnąłem i wskazałem gestem ręki salon. Ciekawe jak weszli przez to okno? Jak widać, nauczyłem tego chłopca co nieco. Usiedli na kanapie, a ja postawiłem naprzeciw niej krzesło z jadalni. Patrzyłem na przyjaciela wyczekująco, aż ten rozejrzał się po pomieszczeniu i stęknął. -Nieźle ci tu. - powiedział z podziwem w głosie. -No, nie mogę narzekać. Ciekawe czego chcą. Nie daje mi spokoju ta piękność. Spojrzała na mnie z ukosa i uniosła kącik ust. -Majka. - wyprzedziła moje pytanie. -M-Marcin. - jęknąłem. Kiedy chłopak zobaczył, co się ze mną dzieje...Wstał i przyjacielsko poklepał mnie w ramię. -Nawet o tym nie myśl. -Co? Nic z tych rzeczy. - wymachiwałem rękami w geście obronnym, a ten kpiąco się zaśmiał. O matko, to pewnie jego laska. Przełknąłem głośno ślinę i zaczem nerwowo rozglądać się po bokach, byle by nie patrzeć w jej stronę. - No to co? Dowiem się, o co chodzi? - uniosłem pytająco brwi. -Udało się nam. - wyszeptała dziewczyna. -Co? -Uciec. - uzupełnił Krystian z uśmiechem na twarzy. -Ja pieprze...- schowałem twarz w dłoniach. - Przecież oni będą mnie szukać! Nie pomyślałeś o tym?! Jestem pierwszą osobą na liście, która zeznawała w twojej sprawie! -Wybacz, podjąłem tą decyzję na spontanie. To jak? Przenocujesz nasz? - usiadł obok dziewczyny i splótł ich dłonie. -Nie. - jęknąłem i zacząłem krążyć po pokoju, jak sęp nad padliną. -Dobra, ale pamiętaj, miałeś mi kiedyś wyświadczyć przysługę, za to, że cię nie sypnąłem. - wskazał na mnie palcem i wstał, pociągając za sobą tą boginię. Ale bym ją zerżnął. Ta jej talia! Kurwa! Kiedy odprowadzałem ich do drzwi, coś we mnie pękło. -Nie! Sorry,ale zostańcie! - jęknąłem. Zmieniłem plany, bo za bardzo napaliłem się na tą laskę, a myśl, że już jej nie zobaczę...Dobija mnie. Zauroczenie? Nie! To tylko fajna dupa. Prychnąłem pod nosem. Życie nigdy nie było po mojej stronie, więc teraz biorę, to, co mi się należy, ale chodzi tylko o seks, pieniądze, narkotyki i czasem...czasem...jakiś dłuższy związek, żeby nie zwracać na siebie uwagi. Ciekawe, co ta Majka potrafi w łóżku. Przygryzłem wargę. Mam teraz w sobie tyle sprzecznych uczuć! Z jednej strony nie chcę im pomagać, bo się boję odpowiedzialności, ale z drugiej strony...Jestem uczciwy i wiem, że powinienem wyrównać rachunki, mieć czyste sumienie, a przy okazji...Może nawet zaliczę tą ślicznotkę. -Chodźcie. - mruknąłem i wyprowadziłem ich ze skromnego, ciemnego korytarza. Poszli za mną posłusznie jak psy na smyczy. Lubię mieć władzę. Zabawimy się, to będzie ich piekło. Haha, jestem wredny, ale zrobię im szkołę życia. Długo tutaj nie zabawią. Uśmiechnąłem się pod nosem. Ale bez przesady, przecież ich nie będę torturował! Chodzi mi o coś...W rodzaju wojska? Cholera wie, na co będę miał ochotę...Może nawet w ostateczności ją zgwałcę? Haha, nieeee....Nie jestem taki, albo może jednak? Szybko pozbyłem się tej myśli i wprowadziłem ich do salony. -Tutaj będziecie spać. - wskazałem na kanapę. -Jasne. - powiedziała entuzjastycznie. Ta, będzie im się podobało. Cieplutko, bo jest kominek. Jasno, bo są trzy okna, co prawda, mają firanki, ale tylko idiota nie umiałby ich odsłonić. *oczami Krystiana* Chciałbym jej zapewnić jakiś lepszy byt, ale co ja mogę?! Przez cały wieczór rozmyślałem nad tym, jak się z tego wygrzebać, bo przecież prędzej, czy później...Zaczną nas szukać, pewnie już to robią. Nie mogę uspokoić bicia serca. Nie wiem czemu...To nie strach, nie wiem jak to nazwać. Tępo wpatrywałem się w ognień, który tańczył za szybą kominka. Pięknie...Maja i Marcin o czym rozmawiali z zapałem, nawet nie słuchałem. Mimo mojego wieku...Muszę myśleć dorośle. Jestem zbiegiem, Maja też. Chyba nie wymyślę niczego lepsze, niż przystanek u przyjaciela! -Majka, pokażę ci, gdzie jest łazienka. - zaproponował Marcin, a dziewczyna uległa mu i dała się zaprowadzić po schodach. Poszedłem za nimi. Kiedy dziewczyna wywijając biodrami, weszła do toalety i zamknęła drzwi, szturchnąłem Marcina. -Bez odpałów. - syknąłem. -O co ci chodzi? -Myślisz, że nie wiem, że chcesz ją przelecieć? Może i nie jest wierna, ale mógłbyś mi darować, żeby przyjaciel...- parsknąłem i stanąłem pod drzwiami. Skinąłem głową w stronę schodów, a chłopak powlókł nogami do przodu. Kiedy zniknął mi z pola widzenia, przyłożyłem ucho do drzwi. Usłyszałem szum wody, napuszczanej do wanny. -Maaaaju. - szepnąłem uroczo, aż sam się zdziwiłem, że tak potrafię. Nie odpowiedziała. Na samą myśl, o jej mokrym ciele...Prymitywnie oblizałem wargi i przywarłem do drzwi. Otworzyłem je, tylko, czemu ich nie zamknęła, spodziewała się mnie? Odpiąłem pasek w spodniach i naciągnąłem go, tak, że usłyszałem przyjemny trzask. Może i nie jestem dorosły, ale życie wiele mnie nauczyło, a zwłaszcza zabawy. Właśnie, zabawie się, mną i nią...Czas nadrobić kilka nocy.

piątek, 21 marca 2014

"O Fuck" - 21.03


Prolog
Słyszę trzask, znowu to samo błędne koło się powtarza. Zaraz potem krzyki i znowu uderzenie.
Czy to naprawdę się dzieje? Czy to może zwykły sen?
Wybieram numer i dzwonie po czym uciekam z domu, własnego domu, nie tego domem nie można nazwać. Uciekłam aby żyć i żyje bo uciekłam. Zostawiłam ją bo się bałam i to był największy błąd... Czy ona kiedyś mi wybaczy? Czy ona w ogóle żyje? Nie na pewno żyje ja to wiem wyczuwam, ale czy warto jej szukać? Może przez to stracę więcej niż chcę zyskać Poczekam jeszcze.. Kiedyś  na pewno się odważę..


**********************************************************************************************************


- Mrówaaa!!! Gdzie Cię znowu wcięło!? O mnie to nie pomyślałaś?
- Zamknij się! - syknęłam na Krystiana - Jeszcze mnie złapią...
- To po co kolejny raz uciekasz? Źle Ci tu ze mną?
-Tak, tak dlatego uciekam 24 na dobę z tobą to męczarnia- zaśmiałam się cicho. Kurdę jak tu się wydostać? Jeszcze Krystian na ogonie.. Dlaczego akurat dziś jak do bidula wróciła Panna "MAM WAS W DUPIE"..
- Ej Majka? - nie odzywałam się - pss.. Majkaaa!?
-Zamknij się w końcu!
- Ale ta zołza tu idzie...
- Że co kurwa!? Trzeba się ukryć!! - Krzyknęłam przerażona. Pociągnęłam Krystiana w stronę kontenerów na śmieci.
- Dawaj łapy.. - rozkazałam mu. Podsadził mnie weszłam do środka po czym go wciągnęłam do siebie.
-To te śmieci tak śmierdzą, czy ty? - zapytałam z powagą, a on parsknął śmiechem.
-Majka, wiesz, że to nie ma sensu. - jęknął.
-Zamknij się. - rozkazałam.
Nie podobało mi się to, że tak piękny dzień, a ja muszę kryć się w kontenerze.
Kontener...Fajnie by było się zabawić w nim z Krystianem.
W tym momencie przez moją głowę przechodziły same brudne myśli, dotyczące chłopaka.
Szturchnął mnie w bok i od razu wróciłam na ziemię. Tym razem się uda, ucieknę z tego piekła.
-Chyba poszła. - szepnął, a kroki na zewnątrz ucichły.
-To dobrze. Pomóż mi wyjść, bo nie wysiedzę tutaj, ani chwili dłużej.
Uderzył w metalową klapę, ale się nie otwarła.
-Co jest? - mruknął i raz jeszcze uderzył. Klapa poddała się i uderzyła z hukiem o ścianę szarego budynku.
Poczułam świeże powietrze. Chłopak wstał i strząsnął z ramienia skórkę po bananie.
-Ostatni raz robię z tobą taką akcję. - warknął i podciągnął mnie do góry, chwytając mnie za dłoń.
-Nie prosiłam się o pomoc. - odgryzłam się i oparłam się dłońmi o krawędź dużego śmietnika.
-No. - pogonił mnie chłopak.
Rozejrzałam się dookoła i gdy miałam pewność, że nikogo nie ma, wyskoczyłam. Wylądowałam sprawnie na ziemi i wstałam. Krystian do mnie dołączył i zaklął pod nosem.
-Szybko.
Zaczęliśmy okrążać budynek i gdy usłyszałam dzwonek, który oznaczał powrót do pokoi, to zaciągnęłam chłopaka pod ogrodzenie.
-Słuchaj, oni teraz są zajęci zaganianiem tych owiec do pokoi. Pomożesz mi, a ja ciebie wciągnę.
Skinął głową i obejrzał się za siebie. Podparłam się na jego ramieniu a on składając ręce w koszyk, w których umieściłam swoją nogę, zwinie mnie podsadził. Jednak nie obeszło się bez marudzenia jaka to ja ciężka jestem.
 Chwyciłam się siatki i zaczęłam się wspinać ku górze. Zaraz najgorszy moment...Kolczasty drut.
Jednak to mi nie przeszkadzało, bo w głowie miałam cały czas jedno słowo "wolność" Tak, to jest tak blisko, nic mnie nie powstrzyma.
*oczami Krystiana*
Jezuu jaka ona piękna.. Te jej kocie ruchy i ta talia a włosy..
Nie jedną rzecz teraz bym z nią zrobił.. Kiedy ją podsadziłem, po pretekstem pomocy w spinacze, złapałem ją za pośladki.
-Krystian nie pozwalaj sobie.. - syknęła
- Mrówa, ale co ja Ci robię?
- Gówno wiesz? - zaśmiała się krótko. - Mniej gadania więcej wspinania. Chyba chcesz stąd wyjść zanim wszyscy się pokapują,  że nas nie ma.
- No jasne.. - Mrówa wciągnęła mnie na górę, a zaraz potem zeskoczyliśmy za ogrodzenie. Sukces.. Ona szybkim tempem popędziła do przodu.
- Ej zaczekaj!!! - jednak moje wołanie nic nie dało. - Mrówa nooo.. Ja nie jestem taki jak ty, że w bieganiu prędkość geparda rozwijam
- Oj ucisz się i biegnij... - zwróciła mi tylko uwagę. Kiedy byliśmy dość daleko, od sierocińca ,zwolniliśmy i szliśmy spacerkiem.
- A tak w ogóle gdzie idziemy? - Nic... Cisza.. - No bo wiesz,  fajnie było by wiedzieć.. - szła spokojnie i uśmiechała się pod nosem. - No mrówa,  czemu mi to robisz?
-Ale co ja Ci robię? - Roześmiała się
- No właśnie to co przed chwilą.. Ta cisza.. Co to było??
- Aaa zdawało Ci się..
- Ej no Majka.. Odpocznijmy ..
- Nie - odparła
- A niby dlaczego?
- Bo nie zasłużyłeś?
-  Niby co złego zrobiłem?
- Lepiej się zapytać co pożytecznego zrobiłeś..
- Ooo no to wiele rzeczy..
- Doprawdy?
- Tak.
- Eee wmawiaj sobie..
- Maaaaaaaaaajka - jęczałem jej tak chyba z dziesięć minut, aż w końcu usiedliśmy na jednej z ławek w parku. - No wreszcie!  Już myślałem,  że się na mnie uwzięłaś. - odparłem
- Skąd pewność, że tak nie jest?
- Eh.. Z tobą rozmawiać.
- To po co gadasz?
- Bo muszę?
- Niby czemu?
- Bo mi uciekniesz.
- Ja?
- Tak Ty. - Oboje wybuchliśmy niepohamowanym śmiechem.