niedziela, 23 marca 2014

"O Fuck" - 23.03


*oczami Majki*
Weszłam do łazienki i w błyskawicznym tempie władowałam się pod prysznic. Strumień wody przyjemnie muskał moją skórę. Tak tego mi brakowało. Nagle ktoś wszedł do łazienki. „To na pewno Marcin” pomyślałam. Taka była przecież umowa. On niby pokazuje mi łazienkę, a w rzeczywistości idziemy się przelecieć. Jednak jak zawsze Krystian musiał nam przeszkodzić. Stanęłam w samym ręczniku przed chłopakiem. Kurwa przez tą parę nawet nie widać twarzy.
- Jesteś już - odrzekłam. On jednak się nie odezwał. Podszedł i namiętnie mnie pocałował. Gra wstępna się rozpoczęła. Zrzuciłam ręcznik i oplotłam go nogą wokół pasa.
- Już myślałam, że nie przyjdziesz - sapnęłam. - Marcin... Dzisiaj będziemy tylko my.
- Że co kurwa!? Jaki Marcin - odezwał się Krystian? O fuck mała wtopa. Niech to szlag.
- Co? Powiedziałam Marcin? To pewnie przez to zmęczenie. - Odezwałam się nie za bardzo wiedzieć jak wytłumaczyć się z tej całej sytuacji. Krystian zrzucił mnie z siebie i wyszedł trzaskając drzwiami. Nagle usłyszałam kłótnie. Jeszcze tego nam brakowało.
-Krystian, wracaj! No nie rób sobie jaj..
-A odpieprzcie się ode mnie wszyscy..
-Majka! - krzyknął Marcin - On wraca do bidula.
-Do końca mu odpierdoliło!? - Narzuciłam na siebie koszule Marcina i moje spodnie po czym wybiegłam z domu.
- A ty gdzie!?
- No jak to gdzie!? Muszę dogonić tego idiotę ! - krzyknęłam. Jednak nie usłyszałam odpowiedzi Marcina. Wybiegłam na ulicę.

Mój niedoszły kochanek próbował mnie powstrzymać, coś krzyczał, ale nawet go nie słuchałam. Zdziwiło mnie to, że biegnę za Krystianem, choć go nie kocham.
Po prostu się do niego przywiązałam. Pewnie chce nas wsypać! Nie pozwolę mu na to! Przyśpieszyłam i dostrzegłam go, gdy wbiegał za róg jakiegoś sklepu. Szybko wznowiłam bieg. W krótkim czasie go dogoniłam. Najlepsze jest to, że się  nie zmęczyłam, a on dyszał i sapał.
-Daj sobie spokój. - syknęłam, a on spojrzał na mnie spode łba.
-Szmata. - warknął przez zaciśniętą szczękę. Jego słowa mnie zabolały. Wymierzyłam mu siarczystego policzka. Uderzyłam go bardzo mocno, aż ręka mnie zabolała, ale jego to nie ruszyło.
-Może i tak, ale nie wrócę tam i ty też!
-Skąd ta pewność, nie muszę ci pomagać.
-Ale będziesz. Wyglądasz jak idiota, chodź.
Zmierzył mnie badawczym wzrokiem i wyprostował się. Jego błękitne oczy, figlarnie zabłysnęły w świetle. Naprężył ciało i stęknął.
-Wybacz.
-Zamknij się. - machnęłam dłonią i zaczęłam iść z powrotem.
O co mu chodzi?! Przecież wie, że ja nie potrafię być z jednym! Już mu to mówiłam. Jednak, poruszyło mnie to, że mnie przeprosił, choć to ja powinnam to zrobić. Jestem głupia, że pozwalam sobie na takie odpały, a przy boku mam takiego faceta! No, ale zaraz powraca myśl, że taka jestem i koniec.
Siebie nie zmienię, ani nikt inny tego nie zrobi.
Szedł za mną, dysząc i mrucząc pod nosem.
Czyli co? Już wszystko dobrze? Wybaczył, znów? Przeraża mnie czasem, tą swoją dobrocią i wyrozumiałością. Chyba naprawdę m na mnie zależy. Szkoda tylko, że ja nigdy nie powiedziałam mu niczego dobrego, miłego. Zawsze bazowałam na docinkach, które mu imponowały i chyba robią to dalej, skoro jeszcze przy mnie jest i się mnie słucha.

Po głowie jednak cały czas chodziło mi słowo szmata… Nikt dawno mnie tak nie nazwał.
No cóż ktoś w końcu musiał.. Szkoda, że on nie wie jak to zabolało.. Cholernie mnie boli.
Jestem zimną suką.. Ma natura.
- Wracaj do Marcina, ja idę się przejść.. – odparłam ledwie słyszalnym szeptem.
- Ja do niego nie wracam.. Chyba śnisz!
- Czy choć raz możesz się zamknąć!?
- Mogę i obyś tego nie pożałowała..  – odszedł. Postanowiłam się przejść do pobliskiego pubu. Już przy samych drzwiach rozbrzmiewała głośna muzyka. Weszłam do środka.
Sala była magiczna wszędzie czarno i po lewej stronie długi krwisto-czerwony blat. Podeszłam do baru i zamówiłam drinka.
- A czy panienka nie za młoda? – zapytał blondyn podający piwo.
- A czy to ma jakąś różnice?
- No młodym nie sprzedajemy..
- Oj weź się ucisz każdemu sprzedajecie…
- Takaś pewna?
- A czemu by nie? – barman podał mi mojego drinka.. Sącząc go powoli zamyśliłam się..
z zamyślenia wyrwał  mnie głośny krzyk dziewczyny.
- Janek! Dawaj na scenę a nie dzieci bajerujesz- odparła.
- Oj spokojnie.. Jagoda zawsze musisz coś popsuć
- hahah tak zawsze ja.. Spójrz na siebie.. Spojrzałeś? To teraz wiesz czemu żadna cię nie chcę.
- ha ha ha bardzo śmieszne..
- No dawaj tu bo potrzebny nam wokal pomocniczy.


Chłopak wyszedł zza baru, a ja go odprowadziłam wzrokiem, aż do skromnej i prowizorycznej sceny, gdzie jest mikrofon, gitara - chyba basowa - no i jeszcze coś tam, ale ja nawet nie mam ochoty myśleć, nad nazwą tego sprzętu.
Oparłam się łokciem o blat i zaczęłam wpatrywać w kolorowe flaszki, które stały naprzeciw mnie, tylko, że wysoki. Chętnie bym jakąś zabrała, upiła się gdzieś, zdana na Boga. Najchętniej bym się teraz pomodliła, ale nie znam żadnej modlitwy. Ciekawe czemu mnie naszła taka myśl, bo chcę się zmienić, nawrócić? Haha! Dobre sobie! Nigdy...
Poczułam zapach tanich perfum i dziwne ciepło. Ktoś złapał mnie za ramię, więc się obróciłam na obrotowym krzesełku.
Zmierzyłam wzrokiem dziewczynę o czarnych włosach i mlecznej cerze. Pewnie niejeden chciał by ją...
-Cześć.
-Cześć. - bąknęłam i odwróciłam się.
-Nowa?
-A kto pyta?
-O, sorry, Jagoda.
Machnęła mi przed oczami dłonią, więc ją chwyciłam i potrząsnęłam w geście przyjacielskim.
-Majka. - jęknęłam.
Dziewczyna przysiadła na krześle obok i intensywnie wpatrywała się w moją twarz. Niech patrzy, jakoś mnie to nie rusza. Nie wiem, co ma na celu, ale chyba zaraz stąd spadam.
-Jak to zrobiłaś? - zapytała z niedowierzaniem i fascynacją w oczach.
-Co?
-No, że Dziki do Ciebie zagadał..
- Dziki? – Wtf? O co tej dziewczynie chodzi…
- No Janek.. Ten Barman i nasz basista..
- Nic nie zrobiłam po prostu poprosiłam o drinka..
- Yhym.. I tak od razu Dziki ci go dał?
- No czepiał się, ale co go interesuje.. Chcę kupić to sprzedaje proste logiczne..
- A może chcesz coś mocniejszego?
- Co masz na myśli?
- Choć to Ci pokaże.. – Jagoda? Tak.. Jagoda pociągnęła mnie za sobą. Weszliśmy do sali. Całą scenerie tworzyły niebieskie firany ciągnące się po ziemi oraz wielkie poduchy koloru morskiego rozrzucone niedbale po ziemi. Wspaniały efekt dawało czerwone światło wydobywające się z lamp wbudowanych w ziemie. Jedyną wadą a może i zaletą, bo równie dzięki niemu przenosiliśmy się ze zwykłej sali w nowy świat, był gryzący w gardło dym.
- To jest niesaa…
- Poczekaj aż tego spróbujesz – Przerwała mi Jagoda podając jakieś zawiniątko. – Zapal sobie i żyj chwilą.
- o-okey – Zapaliłam i porządnie się zaciągnęłam. Zakręciło mi się w głowie a późni….

********
Otworzyłam oczy..
Motyle wszędzie kolorowe motyle. Chciałam jednego złapać..
Upadłam na ziemie. Ałć to zabolało.. Jedno z tych prześlicznych stworzeń podleciało do mnie i spoczęło przede mną na trawie.. Zaraz potem zmieniło się w dziewczynę?
Przetarłam oczy.. Ta dziewczyna nadal stała naprzeciwko. „ Kurwa co jest” zaklnęłam pod nosem. Maja to ty!? Po woli przestawałam reagować… Mój umysł przechodził stan euforii. Lekkie kręcenie w głowie nie było uciążliwe lecz bardzo przyjemne.. I te wszystkie zwierzęta wokół. Kocham to miejsce… Ale chwila.. Coś jest nie tak.. zaczęłam się dusić.. Wszystko stało się wrogie.. Powróciły wspomnienia z dzieciństwa, zaczęłam płakać. Nieeee tylko nie to.
- Mamo!!! Choć mamo!! Nie zostawiaj mnie !!! Błagam – łkałam, jednak moja matka odeszła i wiem, że już nie wróci. Obok mnie pojawiła się dziewczyna, dotknęła mojego ramienia..
Dawała mi ukojenie… Chciałam pogonić za matką jednak nie mogłam..  Dziewczyna ściskała moje ramie… Opadłam na kolana.

************

- Witaj w krainie żywych - odezwała się Jagoda, ale chwila Jagoda!?
-Jaak? - zdołałam tylko zapytać.
- Normalnie, nigdy nie słyszałaś o dragach? Jedyne uwolnienie od tego całego gówna tutaj..
- No wieem.. - wracała mi świadomość.. Jagoda nadal trzymała w ręku zawiniątko..
- Daj jeszcze raz..
- Nie.. - odparła niewzruszona
- Kurwa dawaj to!
- Wystarczy Ci na dzisiaj...
- Muszę tam jeszcze raz  się dostać. Pogadać z matką!
- Kobieto dać Ci maść na ból dupy!? Ogar.. Ty się naćpałaś - Teraz powoli do mnie zaczęło wszystko dochodzić. Naćpałam się! To wszystko jest nieprawdą. Tak, to tylko odlot. Czyli, mam kontrole...Nad umysłem....Albo nie...Nie mam żadnej kontroli! Nie sądziłam, że jeszcze kiedyś sięgnę  po dragi. Jednak, trzeba przyznać, to jest genialne! Chciałabym tutaj zostać dłużej, ale boje się, że te wspomnienia wrócą. Jeszcze ta laska...O co chodzi? Tsa...To jest najlepsze, że nie wie się, o co chodzi.

3 komentarze:

  1. Świetna notka, a przede wszystkim dużo dialogów, za co daje ci plus. Z chęcią przeczytam następne i może jak mi się spodoba zaobserwuje ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajne! :3
    Napisane prosto i ciekawie, i dialogow niemało :)
    Co prawdanjest parę błędow, no ale.. :)))
    Ahoj ♥
    http://rozdzielona.blogspot.com/
    http://smiertelnamysl.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń