piątek, 21 marca 2014

"O Fuck" - 21.03


Prolog
Słyszę trzask, znowu to samo błędne koło się powtarza. Zaraz potem krzyki i znowu uderzenie.
Czy to naprawdę się dzieje? Czy to może zwykły sen?
Wybieram numer i dzwonie po czym uciekam z domu, własnego domu, nie tego domem nie można nazwać. Uciekłam aby żyć i żyje bo uciekłam. Zostawiłam ją bo się bałam i to był największy błąd... Czy ona kiedyś mi wybaczy? Czy ona w ogóle żyje? Nie na pewno żyje ja to wiem wyczuwam, ale czy warto jej szukać? Może przez to stracę więcej niż chcę zyskać Poczekam jeszcze.. Kiedyś  na pewno się odważę..


**********************************************************************************************************


- Mrówaaa!!! Gdzie Cię znowu wcięło!? O mnie to nie pomyślałaś?
- Zamknij się! - syknęłam na Krystiana - Jeszcze mnie złapią...
- To po co kolejny raz uciekasz? Źle Ci tu ze mną?
-Tak, tak dlatego uciekam 24 na dobę z tobą to męczarnia- zaśmiałam się cicho. Kurdę jak tu się wydostać? Jeszcze Krystian na ogonie.. Dlaczego akurat dziś jak do bidula wróciła Panna "MAM WAS W DUPIE"..
- Ej Majka? - nie odzywałam się - pss.. Majkaaa!?
-Zamknij się w końcu!
- Ale ta zołza tu idzie...
- Że co kurwa!? Trzeba się ukryć!! - Krzyknęłam przerażona. Pociągnęłam Krystiana w stronę kontenerów na śmieci.
- Dawaj łapy.. - rozkazałam mu. Podsadził mnie weszłam do środka po czym go wciągnęłam do siebie.
-To te śmieci tak śmierdzą, czy ty? - zapytałam z powagą, a on parsknął śmiechem.
-Majka, wiesz, że to nie ma sensu. - jęknął.
-Zamknij się. - rozkazałam.
Nie podobało mi się to, że tak piękny dzień, a ja muszę kryć się w kontenerze.
Kontener...Fajnie by było się zabawić w nim z Krystianem.
W tym momencie przez moją głowę przechodziły same brudne myśli, dotyczące chłopaka.
Szturchnął mnie w bok i od razu wróciłam na ziemię. Tym razem się uda, ucieknę z tego piekła.
-Chyba poszła. - szepnął, a kroki na zewnątrz ucichły.
-To dobrze. Pomóż mi wyjść, bo nie wysiedzę tutaj, ani chwili dłużej.
Uderzył w metalową klapę, ale się nie otwarła.
-Co jest? - mruknął i raz jeszcze uderzył. Klapa poddała się i uderzyła z hukiem o ścianę szarego budynku.
Poczułam świeże powietrze. Chłopak wstał i strząsnął z ramienia skórkę po bananie.
-Ostatni raz robię z tobą taką akcję. - warknął i podciągnął mnie do góry, chwytając mnie za dłoń.
-Nie prosiłam się o pomoc. - odgryzłam się i oparłam się dłońmi o krawędź dużego śmietnika.
-No. - pogonił mnie chłopak.
Rozejrzałam się dookoła i gdy miałam pewność, że nikogo nie ma, wyskoczyłam. Wylądowałam sprawnie na ziemi i wstałam. Krystian do mnie dołączył i zaklął pod nosem.
-Szybko.
Zaczęliśmy okrążać budynek i gdy usłyszałam dzwonek, który oznaczał powrót do pokoi, to zaciągnęłam chłopaka pod ogrodzenie.
-Słuchaj, oni teraz są zajęci zaganianiem tych owiec do pokoi. Pomożesz mi, a ja ciebie wciągnę.
Skinął głową i obejrzał się za siebie. Podparłam się na jego ramieniu a on składając ręce w koszyk, w których umieściłam swoją nogę, zwinie mnie podsadził. Jednak nie obeszło się bez marudzenia jaka to ja ciężka jestem.
 Chwyciłam się siatki i zaczęłam się wspinać ku górze. Zaraz najgorszy moment...Kolczasty drut.
Jednak to mi nie przeszkadzało, bo w głowie miałam cały czas jedno słowo "wolność" Tak, to jest tak blisko, nic mnie nie powstrzyma.
*oczami Krystiana*
Jezuu jaka ona piękna.. Te jej kocie ruchy i ta talia a włosy..
Nie jedną rzecz teraz bym z nią zrobił.. Kiedy ją podsadziłem, po pretekstem pomocy w spinacze, złapałem ją za pośladki.
-Krystian nie pozwalaj sobie.. - syknęła
- Mrówa, ale co ja Ci robię?
- Gówno wiesz? - zaśmiała się krótko. - Mniej gadania więcej wspinania. Chyba chcesz stąd wyjść zanim wszyscy się pokapują,  że nas nie ma.
- No jasne.. - Mrówa wciągnęła mnie na górę, a zaraz potem zeskoczyliśmy za ogrodzenie. Sukces.. Ona szybkim tempem popędziła do przodu.
- Ej zaczekaj!!! - jednak moje wołanie nic nie dało. - Mrówa nooo.. Ja nie jestem taki jak ty, że w bieganiu prędkość geparda rozwijam
- Oj ucisz się i biegnij... - zwróciła mi tylko uwagę. Kiedy byliśmy dość daleko, od sierocińca ,zwolniliśmy i szliśmy spacerkiem.
- A tak w ogóle gdzie idziemy? - Nic... Cisza.. - No bo wiesz,  fajnie było by wiedzieć.. - szła spokojnie i uśmiechała się pod nosem. - No mrówa,  czemu mi to robisz?
-Ale co ja Ci robię? - Roześmiała się
- No właśnie to co przed chwilą.. Ta cisza.. Co to było??
- Aaa zdawało Ci się..
- Ej no Majka.. Odpocznijmy ..
- Nie - odparła
- A niby dlaczego?
- Bo nie zasłużyłeś?
-  Niby co złego zrobiłem?
- Lepiej się zapytać co pożytecznego zrobiłeś..
- Ooo no to wiele rzeczy..
- Doprawdy?
- Tak.
- Eee wmawiaj sobie..
- Maaaaaaaaaajka - jęczałem jej tak chyba z dziesięć minut, aż w końcu usiedliśmy na jednej z ławek w parku. - No wreszcie!  Już myślałem,  że się na mnie uwzięłaś. - odparłem
- Skąd pewność, że tak nie jest?
- Eh.. Z tobą rozmawiać.
- To po co gadasz?
- Bo muszę?
- Niby czemu?
- Bo mi uciekniesz.
- Ja?
- Tak Ty. - Oboje wybuchliśmy niepohamowanym śmiechem.

5 komentarzy:

  1. Świetne. Podoba mi się jej przezwisko "Mrówaa" Gitne! :P Na pewno będę wpadać. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Witam, właśnie skończyłem czytać prolog i muszę powiedzieć, że historia zapowiada się ciekawie.
    W czwartej linijce: '-Tak, tak dlatego uciekam 24 na dobę z tobą to męczarnia' powinno być '24 godziny na dobę'. To taka drobna uwaga. Oprócz tego pomyślcie nad zmianą koloru czcionki bo oczy mocno się męczą. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy za uwagę postaramy się zmienić ;) // Truff

      Usuń